Nojec
Administrator
Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:31, 22 Wrz 2011 Temat postu: Relacja z wprowadzenia do klasy N |
|
|
W końcu byliśmy prawie gotowi do pierwszych programów N-ki. Poświęciliśmy im sporo czasu, jednak opłacało się.
Tydzień 1:
Poniedziałek: Szlifowaliśmy łopatki w stępie i kłusie. Eter dobrze się spisywał i pod koniec element wychodził nam bardzo dobrze, choć było jeszcze kilka niedociągnięć.
Wtorek: Kontynuowaliśmy pracę z wczoraj, tym razem próbowaliśmy doprowadzić każdy wykonywany element do perfekcji. Prawie nam się udało Smile Łopatki były już znakomite i pewne, ogier dobrze chodził, nie mogłam mu nic zarzucić.
Środa: Pojechaliśmy w kondycyjny teren. Mocno zmęczyłam bułana długim i szybkim galopem po plaży, dużo kłusowaliśmy i jeździliśmy po najróżniejszym podłożu. Wróciliśmy cali mokrzy, ale zadowoleni. Ogr się wyszalał, ja odprężyłam.
Czwartek: Lekka lonża na wypinaczach z drążkami i elementy N-ki w ręku. Eter trochę się buntował, ciężko nam się dziś pracowało. Ostatecznie udało mi się go skłonić do posłuszeństwa i ostatni raz wykonać szereg elementów w tym półpiruety w stępie (z ziemi).
Piątek: Dziś po rozgrzewce przejechaliśmy sobie dwa razy program N-1. Ogier radził sobie stosunkowo dobrze, jednak w porównaniu z innymi końmi chodzącymi tą klasę byliśmy na samym dnie. Mimo to dumna z konia nie szturmowałam o już tak bardzo - sprawdziłam, jak idą nam półpiruety w stępie, doszlifowałam kilka elementów i na tym zakończyłam trening.
Sobota: Znów przejechaliśmy programy N-ki. Tym razem, prócz wstępnego N-1 dwa razy przejechaliśmy też N-2. Bułanek dobrze sobie radził, wyraźnie łapał o co chodzi i coraz lepiej się prezentowaliśmy. Może mamy jakieś szanse w zawodach? Jednak z początku były drobne problemy z półpiruetami, ale co się dziwić - w końcu to bardzo świeży element.
Niedziela: Luźny teren na oklep w samotności. Krótki i lekki, swego rodzaju odpoczynek od pracy. Ogr należy do odważnych koni, bo ani razu się nie spłoszył, mimo kilku kuszących sytuacji.
Tydzień 2:
Poniedziałek: Kolejny trening z przejazdami programów N-1 i N-2. Ten trening nie należał do udanych - ogier rozproszony nie był w stanie skupić się na pracy. Trochę się posprzeczaliśmy, ostatecznie po dość dobrym przejeździe N-2 zakończyliśmy trening.
Wtorek: Wzięłam Etera na lonżę z wypinaczami. Byłam w stosunku do niego dość ostra, bo już od samego początku nie zachowywał się jak należało. Przećwiczyliśmy elementy N-ki z ziemi, potem wsiadłam i chwilę na wypinaczach i pasie ciąg elementów. Koń, najwyraźniej zrozumiał o co chodzi i zmienił podejście do pracy, bo starannie i z zaangażowaniem wykonywał każde ćwiczenie. Zadowolona wzięłam go po treningu na krótki spacer z popasem.
Środa: Wsiadłam na ogra. Rozprężyłam i po jednym przejeździe N-1 i do oporu ćwiczymy N-2. Na początku kiepsko - mimo chęci nie mogliśmy się dogadać. W końcu jednak coś zaczęło nam wychodzić. Kilka razy musieliśmy powtarzać element z cofaniem, bo nie była to mocna strona bułanka. Świetnie wykonanym elementem były dzić półpiruety, bez wahania mogłam nagrodzić sowicie ogiera za ich wykonywanie. Zwykłe zmiany nogi z początku były niepewne i kanciaste, z czasem jednak stały się płynne i pełne równowagi, spokoju. Eter nie za bardzo chciał kontrgalopować, jednak mocne pomoce skłoniły go do zmiany zdania.
Czwartek: Znów programy. Tym razem jednak już bez N-1. Od razu 3 x N-2, potem 3 x N-3. Na początku Eterowi plątały się nogi, potem jednak już jako-tako przejeżdżaliśmy ten program jak dwie łamagi. N-2 był już fajny, bułan wyraźnie go zapamiętał i zrozumiał moje sygnały.
Piątek: Dziś znów wsiadłam, ale przejazdy zrobiliśmy 2. Obydwa były parte na programie N-3. Powoli zaczynaliśmy jakoś wyglądać, łapać, wszystko zaczynało (powoli) robić się przejrzyste i płynne. Mimo to dużo nam brakowało do startu w zawodach. Po jeździe wzięłam ogiera na popas do lasu.
Sobota: Ostatnie w ty tygodniu przejazdy programów N-ki. Znów nieco lżej, bo Eter wyglądał na nieco znużonego. Po rozgrzewce 3 czy 4 razy pojechaliśmy N-3 i wyjechaliśmy w teren. Tam wykonywałam elementy tego i poprzednich programów, jednak raczej chciałam dać Eterowi jakąś odmianę. Po powrocie (teren był bardzo lekki, może z 15-20 minut) bułan był tylko troszkę mokry - kondycja się poprawia.
Niedziela: Wyjechaliśmy na szalony teren. Eter od rana był nabuzowany, więc nie mogłam nawet liczyć na udane ujeżdżenie...Nawet go nie planowałam. Od rana chciałam pojechać z nim w teren, dla odmiany i odprężenia. Wyszaleliśmy się na łąkach, plaży i leśnych ścieżkach, od czasu do czasu wykonując pojedyncze elementy N-ki, y bułany kojarzył je z czymś miłym, fajnym. Wróciliśmy cali mokrzy i zmęczeni, więc na drugi dzień koń miał wolne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|