Skrzydło
Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:40, 05 Sty 2012 Temat postu: Lonża by Bix |
|
|
Wstałam rano, rozgrzebałam cały pokój, a raczej pomieszczenie przypominające pokój z racji PORZĄDKU ! Bo porządek był zajebisty nie ma co, o wreszcie znalazłam uszykowane sobie wczoraj ciuchy, na szczęście się nie pobrudziły, a leżało na nich pudełko pizzy, dziwne. Ubrałam się i poszłam do kuchni, jak zwykle lodówka od rana świeciła pustką, więc przeszukałam szafki. O płatki, zjem je na sucho trudno, do tego jeszcze kubek kranówy i byłam gotowa wziąść się do pracy. Ubrałam oficerki i poszłam do stajni, przywitałam się ze wszystkimi końmi i zastanawiając się którego wziąść jako pierwszego przechadzałam się po przedsionku w tą i z powrotem. Postanowiłam zrobić lonżę Bumerangowi, potem dresaż z Nihtmare, a na koniec dnia teren na Brumbim, może Carrot przejechałaby się ze mną kto wie. A więc do siodlarni, wzięłam kuferek ze szczotkami Buma i sprzęt do lonżowania. Nic nie domyślający się koń stał w boksie i skubał wrzucone mu do boksu siano. To, że weszłam do boksu i rzuciłam sprzęt w bok nie zrobiło to na nim większego wrażenia, jedynie pokręciła trochę uszami. 'No to mały Ty sobie jedz, a ja będę cię czyścić' Nie był bardzo brudny, co nie znaczy, że poszło mi szybko. Leniwie szorowalam go zgrzebłem jednocześnie masując go drugą ręką, co widocznie sprawiało mu dużą przyjemność. Wyciągnął swoją szyję i podniósł górną wargę miło przy tym charcząc. Dzisiaj o dziwo nie próbował mnie ani razu ugryźć, ani kopnąć, nawet nie stulił uszów. Chyba już zaakceptował, to że musi się mi podporządkować, a może po prostu mu się podobam, hahahaa. 'Głaskanie' miękką włosianką poszlo odrobię szybciej, nie chciało mi się już spędzać tyla czasu w boksie, nie wolno mi marnować tak ważnego czasu. Jeszcze kopyta, grzywa i ogon. No i gotowe. W ogłowie sam włożył łeb, ale jak zwykle mocowałam się z tymi głupimi paskami, podpięłam lonżę, wzięłam bacik w rękę i wyszłam z boksu, prowadząc go obok siebie. Poszliśmy na halę, była na niej Carrot z Knightem, ale już kończyła, czyli będziemy mieli dużo miejsca. Dziewczyna tylko kiwnęła mi głową i odsunęła się na lewo, robiąc mi miejsce w prawej części pomieszczenia. I tam się też udaliśmy. Rozwinęłam lonżę na długość dwóch metrów i na tą też odległość odsunęłam się od ogiera. 'Stęp' - powiedziałam, uderzając lekko bacikiem o udo. Bumerang posłusznie wykonał polecenie, widać było, że jest jeszcze trochę zaspany, w ogóle się nie starał, co szybko poprawiłam cichym cmoknięciem. Było lepiej. Dwa okrążenia w tą stronę, potem w drugą. 'Biiix' - zawołała do mnie Carr.
- tak ?
- dzisiaj przyjeżdża Dei ! razem z Sherlockiem, jedziemy w teren jedziesz z nami ?
- Ooo to super ! Ja właśnie dzisiaj planowałam teren z Brumbim, to pojedziemy razem. O której przyjeżdża ?
- W sumie to za jakieś trzy godziny, a co ?
- No bo ja dzisiaj jeszcze chciałam wsiąść na Nightkę na hali.
- O to ja wezmę Carusa, a w teren pojadę na Salinero !
- Super, ale musimy się pośpieszyć, a właśnie bo stępowanie Bumerangowi nudzi się już to stępowanie.
- No to ja nie przeszkadzam i się zbieram ; )
W końcu skróciłam lonże o około pół metra i uderzyłam batem lekko w piasek. Nie musiałam wydawać dodatkowej komendy głosowej, wiedział, że chcę by zakłusował. Wykonał polecenie, ale musiałam poprawić go głośno, by zmienił nogę na wewnętrzną. Posłuchał od razu. Po kilku minutach stwierdziłam, że starczy chodzenia w kółeczko, odpięłam lonżę i pobawiłam się z nim trochę w gonito. Ale dobra 10 minut tego dobrego wystarczy ;d Rozwinęłam lonżę na długość półtora metra i kazałam ogierowi ruszyć kłusem. Tym razem zakłusował na właściwą nogę i nie trzeba było poprawiać. Szybko jednak strzeliłam z bata i ogier ruszył równym galopem. Kilka razy zmieniłam stronę w galopie i przeszłam do kłusu. Zrobiliśmy w kłusie różne ćwiczenia mające na celu poprawę jakości chodów, koordynacji wzrokowo ruchowej, a także kilka ćwiczeń dla zabawy. W końcu uznałam, że wystarczy pracy na dziś i poluźniłam lonże pozwalając ogierowi iść stępem swobodnym. Gdy wyrównał mu się oddech opuściliśmy halę. Poszliśmy do boksu, gdzie zdjęłam mu cały sprzęt, ponownie wyczyściłam, pogłaskałam i dałam mu jabłko. Po czym wyszłam szykować się na kolejny trening.
Post został pochwalony 0 razy
|
|