Pii
Dołączył: 30 Maj 2012
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:23, 03 Cze 2012 Temat postu: Wprowadzenie do zwrotu na zadzie |
|
|
AUDYCJA ZAWIERA LOKOWANIE PRODUKTU
Moi ludzie przygotowali mi konia do jazdy (Mudżyni wyczyścili, osiodłali i rozstępowali mi konia).
Wsiadłam. Niezbyt wygodna, coś jakaś taka.. mała. No, ale nie umrzy. Zrobiłam se kółko takiego swobodnego stępa.
I teraz przyszedł czas zobaczyć, co ta Skrzydlata namodziła z tą kobyłą. Łydka. No, idzie kłusem, ale coś ten przód za mało lotny. Poprawimy, a juści! Dobra, a teraz trochę ją przyciśniemy. Hm, dość niemrawa na łydkę, trzeba uczulić. Dwie wolty po kole wykonała prawidłowo, ładne zgięcie przy półparadzie.
Galop. Tak, galopuje, ale coś tak.. Za bardzo buja. Nie, nie buja, to mi dupa lata. Kwestia przyzwyczajenia będzie. Okej, jak już idzie tym galopem, to zobaczymy jakaś ty na pomoce czuła, biała mendo. Usztywnienie, wodza. Stęp. Nawet ładnie, nie trzeba się z nią szarpać.
Co by tu z tobą zrobić, co? Obczaimy zwrot na przodzie najpierw. Pierwszy raz na niej siedzę, to może przy ogrodzeniu? Zatrzymanie na prostej w ustawieniu w lewo, usztywnienie ciała, bat za łydkę prawą, prawa łydka dociska, lewa wodza napięta, prawa pokazuje kierunek.. raz, dwa, trzy. Stoi. Jakoś poszło. Przekładam bat (taaa, a nie powinnam), to samo w drugą. Stoi. Giters malinkers.
Idziemy na środek próbować. Zatrzymanie z akcji. Próbujemy zakręcić się w lewo. Prawa łydka cofnięta, lewa za popręg, bat na zad (zajefajnie, że wzięłam ten 130cymy). Krok do przodu. Nie, stara, nie idziemy do przodu, pacz kurde, że ja cię na wodzy trzymam, a jak trzymam to nie leziesz, tak? Próba powtórzona, tym razem udało się zrobić 3/4 koła. Ekstra.
Jak już tak zapierniczasz, to może by tak na zadzie spróbował?
Okej, najpierw przy ogrodzeniu. Ustawienie w prawo. Odchylam się do tyłu, bat za popręgiem, lewa wodza trzyma, prawa pokazuje.... a ta jak mi nie je***e w górę... No sorry, tak się nie bawimy, ja to nie ksiądz. Jeszcze raz. Ustawienie w prawom, odchylam się lekko do tyłu, bat za popręgiem, lewa wodza trzyma, prawa pokazuje. Lewa łydka za popręg, dość mocno trzeba było, ale zrobiła krok. Pochwalenie. Jeszcze raz to samo. Poszła. I jeszcze. Dostawiła. Brawo.
Potem jeszcze raz spróbowałyśmy to w obie strony.
Następnie 2 serpentyny z kłusa, potem ciasna ósemka ze stępa, a na koniec wąż z galopu ze zmianami lotnymi nóg co 3 kroki między zakrętami. Trochę topór, koks, ale szła.
Oddałam konia Mudżynom, a następnie udałam się na szklankę pysznego, arbuzowego napoju alkoholopodobnego o nazwie Leśny Dzbanek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|