Joanne
Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 0:16, 09 Paź 2011 Temat postu: Mini-SPA ;) |
|
|
Postanowiłam zrobić Bułanemu dzień dobroci dla starców. Chrupiąc jabłko weszłam do WSR Apocalyptica i od razu kierując się do Etosa. Ogier stał w boksie, zarastający już zimowym puszkiem. Na mój widok zarżał i błyskawicznie podszedł do drzwiczek.
-A czemu to Cię nie wypuścili na padok? - Powiedziałam dając Pasowi to co mi zostało z jabłka i gładząc po mięciutkiej szyi. Po chwili jednak stwierdziłam, że nie będę wnikać i weszłam do środka, biorąc z haczyka obok nasz kantarek. Wyprowadziłam konia i uwiązałam luźno. Otworzyłam skrzynkę ze szczotkami i wyciągnęłam tę ryżową. Równymi, gładkimi ruchami przeczesałam nią ogiera od ganasza po pęciny. Efekt - koń wyczyszczony za pomocą jednej szczotki. Poklepałam ogra i mięciutką szczoteczką do pyska przeczesałam łepetynkę, następnie grzebieniem rozplątałam grzywę, grzywkę i ogon, po czym zaplotłam. Na koniec zostały mi kopyta. Poprosiłam ogiera o prawy przód - bardzo ładnie. Prawy tył również. Z lewą stroną również poszło gładko. Tak oporządzonego konia odwiązałam i zaprowadziłam na basen. Tam czekała na nas już Nojka, która miała mi pomóc. Chciałam by bułan trochę popracował w ten sposób, na pewno będzie to dla niego odmianą, a przy okazji odciążymy trochę jego stawy. Nojka weszła na wysepkę i powoli wprowadziłyśmy bułanego do wody o odpowiedniej temperaturze. Ogier wszedł z lekka niepewnie, a gdy stracił grunt pod nogami na szczęście nie spanikował, a zaczął płynąć w lewo. Tak, jak go kierowałyśmy. Uważnie obserwowałam, czy nie wstrzymuje powietrza, nie jest zmęczony ale wszystko grało. Popływał sobie parę minut w jedną stronę i wychodzimy. Noj wychodzi na zewnątrz, ja zaś na wysepkę. Wprowadzamy Etera i w drugą stronę lekcje pływania. Po paru minutach wychodzimy. Wróciłam do rysualki i mokrego kurczaka... tj konia, zbadałam wszystko co mogłam i stwierdziłam, że jeszcze po dwie minuty na stronę i kończymy. Eter dzielnie sobie radził i po zakończeniu pływania utrzymywał dobre parametry. Dobre, jak na duży wysiłek, jakim jednak jest utrzymywanie się na powierzchni wody i poruszanie się ważąc jakieś 500 kg.
Podziękowałam serdecznie NojNojce i już na jednym uwiązie zaprowadziłam ociekającego wodą pf-a na solarium. Nim go tam zapakowałam ściągaczką zgarnęłam nadmiar wody i dopiero wtedy przypięłam swojego bułańca, włączyłam lampy i patrzyłam, jak schnie i relaksuje się w przyjemnym cieple, po czym zapada w słodką, nieprzerwaną dłuższy czas drzemkę. Zostawiłam go na minutkę samego i poszłam po derkę polarową, którą okryłam zaspanego konika po wyłączeniu lamp. Nie chciałam by różnica temperatur wpłynęła negatywnie na jego zdrowie. Zatrzymaliśmy się przed boksem Etiego.
Przypięłam go na dwa uwiązy i złożyłam derkę na pół, zostawiając tym samym przykryty zad. Ze skrzynki wyciągnęłam rękawicę do masażu i okrężnymi ruchami zaczęłam jeździć nią po ciele ogiera idąc od szyi w stronę zadu. Eter rozluźnił się niezwykle, nie przejął się nawet przerzuceniem derki na przednią część kłody. Wymasowałam dokładnie najpierw lewą, potem prawą stronę jego ciała. To było to. Etos rozluźnił się, odprężył, wszystkie napięcia w jego ciele puściły. Zapięłam ponownie derkę i odwiązałam konia.
Wyszliśmy sobie na trawę. Akurat wyczaiłam ostatnio kawałek ziemi usiany przepiękną, pysznie wyglądającą trawą. Tam też zaprowadziłam bułeczkę. Bingo. Ogier z ochotą zabrał się za koszenie trawnika, ja zaś po chwili stania i doglądania go usiadłam w bezpiecznej odległości i zaczęłam rozmyślać o różnych rzeczach, obserwując staruszka. Minęła godzina popasu, więc wstałam i wróciłam z ogrem do stajni. Widziałam jak moja maszynka do ujeżdżenia odzyskuje dawną witalność i młodnieje w oczach. Szedł chętniej, swobodniej, był po prostu nowo narodzony. Zatrzymaliśmy się przed boksem i znów na dwa uwiązy.
Wyciągnęłam ze skrzynki smar do kopyt, wilgotne chusteczki i maść z witaminą A. Zauważyłam, że ogier ma przesuszoną skórę na ogonie i zaczyna sobie go wycierać. Idąc za radą pani, która pomagała mi przy moich pierwszych dzierżawionych koniach (było to hoho i jeszcze dłużej lat temu) dokładnie wtarłam ją w kitę ogiera. Oczywiście nie w same włosy, a skórę. Kolejnym elementem było oczyszczenie za pomocą delikatnych, wilgotnych chusteczek okolic chrap i oczu pf-a. Poszło gładko, więc rozplotłam grzywę bułanego, przeczesałam palcami i wtarłam w nią odrobinę oliwki. To samo zrobiłam z ogonem, kiedy maść z witaminą A dobrze się wchłonęła. Dałam konikowi jabłuszko i odkręciłam smar. Złapałam pędzelek, nabrałam sporo substancji i dokładnie rozsmarowałam dość grubą warstwą na każdym z Etosowych kopyt. W końcu zadowolona pochowałam wszystko do skrzynki, skrzynkę ustawiłam tak, by zabrać ją do domu i odeszłam parę kroków zobaczyć efekt swojej pracy. No po prostu syn niebios a nie niepozorny, mały konik
Wręczyłam mojemu niebiańskiemu rumakowi kolejne jabłko i odstawiłam do boksu już bez derki (zrobiło się przyjemnie ciepło), zdjęłam kantar i po chwili pieszczot zostawiłam samego zostawiając polar na wieszaku, aby w razie ochłodzenia czy czegoś w tym stylu stajenni mogli go spokojnie odziać.
-Pa kochaniutki, wypoczywaj sobie jak najwięcej - Powiedziałam dając Pasowi buziaka w chrapy, po czym zabrałam swoją skrzynkę oraz sprzęcior ogiera, który chciałam w końcu wypielęgnować i wsiadłam w autko, pojechałam do WSR AA.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Joanne dnia Nie 14:08, 09 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|