Nojec
Administrator
Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:46, 22 Wrz 2011 Temat postu: 7.03.11 Skoki LL by Blacky |
|
|
Przyjechałam do StarHorses trzeci raz z rzędu, aby pojeździć na niesamowitym koniu, którego "dzieliłam" wraz z Nojcem, Dei i Sokiem. Miałam nadzieję, że dziewczyny nie mają nic przeciwko temu, że się nim zajmuję, ponieważ same nie mogą tego robić tego samego dnia.
Kiedy przyjechałam do StarHorses była lekka mżawka, niebo było szarawe, ale nie było w ogóle wiatru. Zajrzałam do stajni - w boksach były konie, ten, który mnie interesował, okazał się pusty. Zaintrygowało mnie to. Idąc w stronę padoku wpadłam na Nojca.
- Noj, co się dzieje? Gdzie Nadim?
- Bez obaw, nic się nie stało. Miał bardzo dużo energii, kopał w drzwi od boksu, więc założyłam mu derkę przeciwdeszczową i wypuściłam, żeby sobie pobiegał.
- Hm, to dziwne. Wydawało mi się, że go troszkę wczoraj zmęczyłam.
- No nie wiem, widocznie niewystarczająco. Very Happy
Wzięłam uwiąz i poszłam do karosza, który już z daleka obserwował mnie idącą, a kiedy byłam blisko swoim zwyczajem zaczął podchodzić. Nagrodziłam go kostką cukru, zapięłam uwiąz i zabrałam do stajni, gdzie zdjęłam derkę, wyczyściłam sierść, rozczesałam grzywę i ogon, a także wzięłam się za kopyta. Koń stał grzecznie nie robiąc problemów, obwąchując tylko moją skrzynkę ze szczotkami, zapewne szukając smakołyków. W końcu założyłam mu ochraniacze skokowe, siodło z czaprakiem i ogłowie, potem podpięłam popręg i założyłam derkę, w której przeszłam do hali. Tam zdjęłam derkę i kurtkę, powiesiłam je na stojaku od przeszkody i wdrapałam się na grzbiet - Nadim stał grzecznie, nieruchomo. Byłam pod wrażeniem - do tej pory często pracowałam z końmi, które wierciły się przy wsiadaniu, zaczynały iść, obracać się itd. Nieźle, kolejna pozytywna rzecz, którą mnie zaskoczył! Zaczęłam poruszać się swobodnym stępem, nie robiąc żadnej konkretnej figury, ale precyzyjnie sterując koniem za pomocą łydek i ciężaru ciała. Nadim machnął parą razy głową, wyrzucił kopyto w górę i parsknął - widać, że ma dużo energii. Nagle przy drzwiach od hali ktoś krzyknął: "Uwaga!". Zatrzymałam konia, krzyknęłam "proszę!" i moim oczom ukazała się moja koleżanka, Hania.
- Przyszłam obejrzeć twój nowy nabytek. - powiedziała uśmiechając się do mnie. Stanęła, objęła wzrokiem araba i oniemiała.
- Chwyta za oko, prawda? - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.
- Oj, zdecydowanie. Koniecznie chcę zobaczyć jak chodzi!
- No to siadaj, to nawet lepiej - chciałabym troszkę poskakać, bo ma dużo energii, a może, bo chodzi któryś dzień z rzędu, a ja i tak chcę sprawdzić jak sobie radzi pod jeźdźcem.
- Okey. - powiedziała Hania, zdjęła kurtkę i usiadła sobie na niej wygodnie koło stojaka.
Ja sama zaczęłam wchodzić na kontakt, ustawiłam konia, a on zaczął podstawiać zad. Kiedy czułam, że jest dobry moment, przeszłam do kłusa roboczego. Ruchy miał sprężyste, obszerne, podnosił wysoko nogi, przez co wybijał bardziej niż poprzednim razem, ale też był wygodny, więc nie przeszkadzało mi to. Zrobiłam koło, potem zmieniłam kierunek jazdy po przekątnej, potem woltę, zatrzymanie. Po pięciu sekundach nieruchomości ruszyłam kłusem roboczym, a potem dwie długie ściany wyciągniętym. Kolejne dwie skrócony - z wyciągniętym poradził sobie dużo lepiej, choć i tak trzeba nad tym popracować w przyszłości. Przeszłam na chwilę do stępa, a po ponad jednym okrążeniu znowu kłus roboczy. Zmieniłam kierunek jazdy przez półwoltę, kolejny raz zatrzymanie i ruszenie kłusem. Zrobiłam dwa koła, po czym zagalopowałam na lewą nogę. Co jakiś Hania wyrażała swój podziw poprzez gwizdanie, cmokanie czy słowa typu "wow", a ja puchłam z dumy. Nadim chodził bardzo ładnie, czasem może zbyt chciał iść do przodu i z opóźnieniem reagował na pomoce zwalniające - miałam wrażenie, że on najchętniej zostałby puszczony luzem, aby móc się wybrykać i wygalopować przez parę godzin, haha. Przy pierwszym galopie wypruł do przodu - zdziwiłam się, wziął mnie z zaskoczenia, bo zaczął równym tempem. Po chwili otrząsnęłam się
Post został pochwalony 0 razy
|
|