Stefanowa.
Dołączył: 03 Sty 2012
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:43, 03 Sty 2012 Temat postu: Lonża |
|
|
Data treningu: 3 grudnia 2012
Miejsce treningu: kryty lonżownik
Jeźdźcy: Stef.
Konie: Sahara <3
Gdy wróciliśmy z Wiktorem do stajni dochodziła już 21. Ziewając wysiadłam z samochodu, zatrzaskując za sobą drzwi.
- Idziesz na kolacje? - zapytał mnie Wiktor.
- Nie. - odpowiedziałam pośpiesznie. - Chciałam popracować z Saharą.
Popatrzył na mnie z góry, krzywiąc się trochę.
- Ze złamaną ręką? - zapytał.
Pokiwałam twierdząco głową.
- To załóż chociaż kurtkę. - powiedział podając mi swoją.
Ubrałam się w za dużą, klubową kurtkę z logo stajni i ruszyłam w kierunku stajni. W pierwszym boksie po prawej stronie tuż obok Destiny Filly, w stajni głównej stała moja izabelka. Nerwowo trzaskała w drzwi oczekując jakiegoś towarzystwa.
- Cześć mała. - powiedziałam wyciągając dłoń w jej kierunku i podając jej soczyste jabłko.
Schrupała je pośpiesznie. Weszłam do boksu zakładając klaczy fioletowy kantar i wyprowadziłam ją na zewnątrz. Ochoczo ruszyła moim śladem.
Wprowadziłam ją na nowy, kryty lonżownik i zapaliłam światło. Zatrzymałam się z klaczą na środku i założyłam jej pas do lonżowania, a następnie przypięłam lonżę. Odesłałam klacz na ścianę i cmoknięciem zachęciłam ją do stępu. Ruszyła energicznie, prawie rwąc się do kłusa. Po kilku okrążeniach stępem pochwaliłam klacz.
- Kłus. - powiedziałam zachęcając ją do zmiany chodu batem, który ledwo trzymałam w prawej dłoni, ukrytej w gipsie.
Klacz natychmiast zmieniła chód.
- Dobry konik. - powiedziałam głośno.
Klacz szła dumnie, pełna gracji uszy mając zwrócone w moim kierunku. Nie zatrzymywała się.
- Prrr... - powiedziałam zatrzymując klacz i zachęcając ją do podejścia do mnie.
Zwinęłam lonże i gdy klacz do mnie podeszła nagrodziłam ją końskim smakołykiem. Schrupała go zadowolona i ponownie wysłałam ją na ścianę.
Po jednym kole kłusem pozwoliłam klaczy zagalopować.
Na samo słowo "galop" pędziła dookoła.
Musiałam trochę ją przytrzymać, aby wyrobiła na zakrętach. Gdy na jej sierści pojawił się pot, nakazałam jej przejść do stępa uspokajając głosem i przytrzymując lonżą.
Klacz niechętnie zwolniła. Przeszła kilka kółek stępem po czym zmieniłyśmy kierunek powtarzając ćwiczenia. Najpierw stęp, następnie kłus i na samym końcu galop. Klacz poruszała się niesamowicie, niczym pomarańczowa torpeda, ale pełna elegancji. Gdy spuściła głowę, pozwoliłam jej przejść do stępa. Po kolejnych sześciu czy siedmiu okrążeniach zwinęłam lonżę, przywołując konia do siebie.
Pogłaskałam ją i nagrodziłam dropsem, przytuliłam się do jej rudej grzywy stosując technikę T-Touch na jej szyi. Shara bardzo się, to spodobało. Stała bez ruchu opierając swój ciężar na mnie.
Usłyszałam znajome uderzania o dach.
- Widzisz maleństwo? Znów pada- powiedziałam do konia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|