Eviline
Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 2:43, 31 Sty 2014 Temat postu: 31.01.14r - Skoki LL |
|
|
Wstałam dzisiaj rześko z rana, całkowicie niewyspana, ale jak mus to mus, sama sobie taki los zgotowałam, a i narzekać teraz nie mogę.
W tym cholernym domku nie mogłam już nic znaleźć, po tej przeprowadzce wszystko uciekło, a ja po śmierci Seca byłam zbyt zdołowana, by to ogarnąć. Dodatkowo Jacek wyjechał na zawody za granicę i zostałam sama z trzema końmi. W tym dwoma w treningu sportowym, ale wiedziałam, że dam sobie radę. W końcu jak z czterema sobie radziłam, to teraz z trzema również.
Szybko i... mało sprawnie się wyszykowałam, po czym zbiegłam na dół i wpadłam oczywiście na Nojca, a ta cwaniara pochłaniała spokojnie tosty! No normalnie myślałam, że uduszę. Chwyciłam tosta mimo jej protestów i pognałam na dwór. Dzisiejszy poranek był bardzo mroźny, aż od razu bardziej opatuliłam się kurtką i szybciej przeszłam odcinek dom - stajnia, a gdy już do niej weszłam, to wszystkie konie zarżały wesoło, więc usłyszałam nawet klacze z pierwszego skrzydła. Widać, że wszystkie cwane koniska nakarmione, to i zadowolone.
Odszukałam wzrokiem Sensa i podeszłam do niego z uśmiechem.
- Cześć nastolatku ty mój - Pogłaskałam go delikatnie, a on aż schylił się i przymrużył oczy pod wpływem dotyku. Taaa... Niedługo kończy dziewiętnastkę, a my jeszcze musimy się wzbić na szczyty! Wierzę w niego, w końcu mamy za sobą już... Pierwszą wystawę i pierwsze miejsce na podium!. Dałam ogierzastemu cuksa i pognałam po sprzęt. W siodlarni miałam oczywiście porządek i wszystko elegancko wisiało na wieszakach. Podeszłam do kącika Secretariata i pogłaskałam jego siodło wyścigowe z wyraźnym bólem, może kiedyś posłuży innemu anglikowi, kto wie? Obecnie trzeba się zająć promowaniem Belles, to jest priorytet.
Wzięłam sprzęt Sensa i spokojnym krokiem wróciłam do ogiera, poukładałam na stojakach sprzęcior i wyciągnęłam ogierzastego z boksu i przy okazji zobaczyłam, że trzeba mu wymienić kantar. Westchnęłam poirytowana, znowu? Nie wierzę...
Przywiązałam uwiąz Seca do boksu i wzięłam się za czyszczenie, a ogier poruszał się w rytm muzyki. Zapomniałam, rozmieściłam w stajni głośniki i mamy tutaj przeważnie cichą i spokojną muzykę, ale zdarzają się momenty takie, jak ten, kiedy leci discopolo, ale w stonowanym stopniu głośności by koni nie straszyło. Także ja szczotkowałam solidnie kasztana i śpiewałam, a moich dzikich ruchów też nie mogło zabraknąć, a Sensior oczywiście machał łbem w rytm muzyki, co ostatnio uważałam za sukces.
Podczas czyszczenia kopyt miałam mniejsze pole o popisu, dlatego też wymachiwałam tyłkiem jak głupia w rytm, dopóki przy tylnym, lewym kopycie Sens nie stwierdził, że trzeba to ukrócić i mnie popchnął. Grr... Cóż za subtelność, nie?
Gdy już uwinęłam się z czyszczeniem, zaczęłam siodłanie. Niby proste, nie? Założyłam elegancko i równo niebieski czaprak, dbałam ostatnio o szczegóły, a na czaprak miśka, co by nie uszkodzić kręgosłupa, a na miśka siodło. W końcu, nie? Męczarnia, bo jeszcze trzeba popręg dopiąć, a ja przy swoim wzroście zawsze się z tym męczę, bo nie mam tyle siły, ale dałam radę, przekleństwa mruczone pod nosem zdecydowanie pomogły.
Schyliłam się i zaczęłam zakładać Sensikowi ochraniacze, odpuściłam sobie kaloszki, bo ciągle je gubimy i trzeba kupić nowe. Kasztan jakby czytał mi w myślach i parsknął potwierdzająco. Przewróciłam oczami już lekko poirytowana.
Ogłowie! Męczarnia wszech czasów, odwieczny problem z paskami i regulacją, mamma mia! Zdjęłam ogierzastemu kantar i szybciutko nałożyłam ogłowie, oczywiście za mocno omsknęłam ucho i już był lament nie do przebicia. Mruknęłam coś pod nosem na temat facetów i dopięłam wszystkie paski elegancko.
Wyprowadziłam szybko ogiera ze stajni, gdzie trochę protestował, bo śnieg. Takie wielkie zło, nie? Poklepałam go i zachęciłam do pójścia naprzód. Dobra, męczyłam się z moją bestią z dziesięć minut, ale ustąpił pod groźbą szlabanu na marchewki, ma się ten dar przekonywania.
Weszliśmy na halę. Zmęczeni, wyziębieni i wcale nie gotowi do treningu, ale jesteśmy! Ustawiłam podgrzewanie i czekaliśmy na ocieplenie.
W tym czasie wsiadłam na Sensiora i ruszyliśmy stępem na luźnej wodzy dookoła hali, bo pozwiedzać trzeba.
DOKOŃCZYĆ!
ROZGRZEWKA!.
Post został pochwalony 0 razy
|
|