Eviline
Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 2:06, 06 Sty 2014 Temat postu: 16.01.13r - Skoki LL z Rastamanką |
|
|
Po wczorajszym poznaniu Sensownego stwierdziłam, że dziś jest dobry dzień na zrobienie czegoś innego. Zebrałam się i pojechałam do Stajni Centralnej. Spotkałam kilka starych znajomych, porozmawialiśmy trochę. Byli trochę zdziwieni, jednak bardzo się ucieszyli, że wracam. Porozmawialiśmy o tym co skłoniło mnie do powrotu. Później jedna z osób powiedziała żebym już szła do Sensownego, bo na pewno czeka. Nie uwijając w bawełnę wzięłam rzeczy i poszłam do niego. Otworzyłam boks dałam mu marchewkę i pogłaskałam. Stęskniłam się za Tobą - powiedziałam i ucałowałam jego chrapki. Później założyłam mu kantar i wyszłam z boksu kierując się do siodlarni po jego sprzęt. Wzięłam siodło, ogłowie, piękny komplet w kratkę, popręg i piękną polarową derkę oraz szczotki. Wróciłam ze sprzętem pod boks Sensownego. Wzięłam kantar po czym weszłam do boksu i wyprowadziłam konia na korytarz. Wzięłam plastikowe zgrzebło i zaczęłam czyścić konia. Stał niespokojnie, dlatego postanowiłam zapiąć go na dwa uwiązy. Jak już to zrobiłam, wyczyściłam dokładnie Sensiaka z zaklejek. Następnie wyczyściłam mu kopyta. Nie były w najlepszym stanie, dlatego postanowiłam, że to będzie pierwsza czynność jaką zrobimy jak Sens będzie mi przyznany. Następnie szczotką włosianą oczyściłam go z kurzu. Następnie leciutko zwilżoną ściereczką wytarłam mu pysk. Następnie grzebieniem rozczesałam mu grzywę i ogon. Po całej pielęgnacji wyglądał jeszcze lepiej. Za spokojne stanie nagrodziłam konia kawałkiem marchewki. Następnie sięgnęłam po ochraniacze i założyłam je na zgrabne nogi Sensa wraz z kaloszkami. Następnie poklepałam go po grzbiecie i nałożyłam czaprak a następnie lekko położyłam na jego grzbiecie siodło. Podpięłam lekko popręg, następnie przykryłam zad konia derką. Sięgnęłam po ogłowie i również bez znacznych problemów je założyłam. Gdy koń był gotów do jazdy, ja założyłam kask, wzięłam bacika i poszłam z nim na halę. Na hali były dwa konie więc stwierdziłam, że Sensowny nie będzie aż tak ze stresowany. Podeszłam do krzesełka i zgradbym ruchem wsiadłam na niego. Jakie to cudowne uczucie znowu siedzieć na koniu. Ustawiłam sobie strzemiona, podciągnęłam popręg i zaczęłam stępować. Jest to koń praktycznie świeżo po zajeżdżeniu więc nie wymagałam od niego natychmiastowego rozluźnienia w pysku. Wjechałam na ścianę i zaczęłam bawić się palcami. Zdziwiłam się, gdy Sensiak zaczął przeżuwać wędzidło. Zrobiliśmy dwie wolny, i dalej jechaliśmy na ścianie. Czułam że Sensiak jest lekko poddenerwowany, jednak zbytnio się tym nie przejęłam w koncu nie siedziałam na koniu pierwszy raz. Po pięciu minutach stępa, za kłusowałam. Sensiak na początku wystrzelił jak rakieta, jednak szybko przywróciłam go do porządku. Wodze miałam na kontakcie, stwierdziłam jednak że nie ma sensu go teraz ganaszować, bo jest młody i powinien złapać równowagę. Kłus jak na tak młodego konia miał dość równy i rytmiczny. Zmieniliśmy kierunek i dalej kłusowaliśmy. Sens szybko załapał o co chodzi z dobry ustawieniem, więc z tym nie było też żadnego problemu. Czułam, że powoli zaczynamy się zgrywać. Skręciłam Sensiaka i nakierowałam go na trzy drążki. Nie stanowiło to dla niego problemu lecz trochę się pogubił z nogami, ale za drugim razem już było dobrze. Za trzecim nawet spuścił trochę głowę, poklepałam go i przeszłam do stępa. Dobry koń! - powiedziałam, zatrzymałam się i dałam mu kawałek marchwi. Wypuściłam mu wodzę i to była jego chwila odpoczynku. Po 3 kółkach zebrałam powoli wodzę i ponownie za kłusowałam. Koń zaczął się powoli rozluźniać, a gdy to nastąpiło nasza praca od razu się zmieniła. Pokręciliśmy trochę wolt i zrobiliśmy dwie serpentyny, po czym w narożniku zagalopowałam. Jakie to było moje zdziwienie, gdy Sensiak strzelił z zadu przy zagalopowaniu i później jechał dalej. Przeszłam do półsiadu, na wodzach złapałam większy kontakt i wyręciliśmy woltę. Na początku Sensiak leciał mocno do przodu, lecz po kilku woltach znudziło mu się. Wjechałam na duży ślad i przegalopowaliśmy dobrym tempem dwa kółka. Poklepałam go przeszłam do kłusa i zmieniłam kierunek. W narożniku zagalopowałam. Sensiak znowu lekko bryknął i galopował dalej. Zrobiliśmy dwa kółka i nakierowałam konia na drążek leżący na ziemi. Na początku nie wiedział co zrobić lecz po dodaniu łydki przeskoczył to z ok. 80cm zapasem. Ledwo utrzymałam się w siodle, bo nie takiej reakcji się spodziewałam jednak mocno go poklepałam i ponownie najechałam na drąg. Sytuacja się powtórzyła. Gdy za trzecim razem najechaliśmy nie było już takiego zapasu, chyba stwierdził, że nie ma po co tak wysoko nogi podnosić. Po drążku zrobiłam jeszcze koło galopu a w między czasie dziewczyna, która też jeździła powiedziała - najedź sobie na nim krzyżaczka jak on taki ambitny. Na początku zastanawiałam się czy to dobry pomysł w końcu jest młody, ale moja ambicja przewyższyła. Zebrałam wodzę i nakierowałam młodego na krzyżaczka. Widząc przeszkodę koń rozpędził się i skoczył mocno w górę. Po przeszkodzie zatrzymałam go i poklepałam. Dzielny chłopwiec - rzekłam. Zebrałam wodzę i najechałam na krzyżaczka z drugiej strony, tym razem starałam się go pilnować, aby nie leciał tak mocno. Spokojnie dojechaliśmy do przeszkody i pokonaliśmy ją bez żadnych problemów. Puściłam luźno wodzę i przytuliłam się do jego szyji. Był cudowny. Podjechałam do stojaka i wzięłam derkę, po czym nałożyłam ją na Sensownego. Postępowaliśmy 10 minut, podziękowałam za jazdę i wsiadłam. Zrobiłam z nim jeszcze kółko w ręce i do stajni. Weszłam, rozsiodłałam konia i odstawiłam go w dercę do boksu. Nałożyłam mu kantarek. Zaniosłam sprzęt do siodlarni, oprócz szczotek. Sens w tym czasie się napił a ja weszłam do jego boksu i przeczyściłam go. Założyłam ponownie derkę. Później wyczyściłam kopyta i posmarowałam je smarem. Następnie wzięłam wszystkie marchewki i wsypałam je do żłobu konia. Poklepałam go jeszcze raz, ucałowałam i wyszłam. Koń teraz był zajęty jedzeniem. Odniosłam resztę sprzętu do siodlarni i kierowałam się w stronę wyjścia. Spotkałam dziewczyny jeszcze po drodze, zdałam im relację jakiż on jest cudowny i zabierałam się do domu. W drodze powrotnej cały czas myślałam, że mi się to śniło. Powroty są tak fajne, jednak najlepiej to nigdy się z końmi nie rozstawać. Żyłam teraz ciągle nadzieją, że jednak SC przyzna mi tego konia.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Eviline dnia Pon 2:09, 06 Sty 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|