Eviline
Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 15:44, 05 Sty 2014 Temat postu: 13.06.13r - 2400m z Little Bitem i Jackiem |
|
|
- WSTAJEMYYYYY! - Usłyszałam krzyk tuż nad uchem i zarzuciłam na głowę poduszkę jednak upiorny ktoś nie dawał za wygraną i ściągnął mnie z łóżka, no szlag tu człowieka trafi kiedyś. Podniosłam wzrok na oprawcę.
- Idziemy na trening. Bierz się za Secretariata, ja idę po Bita. W końcu mogę się z tobą ścigać. - Jacek się wyszczerzył i zbiegł na dół. Rzuciłam budzikiem w drzwi ze zdenerwowania i podniosłam się z podłogi gramoląc powoli do łazienki.
***
Wpadłam do stajni po drodze zahaczając o boks Dzwonka i wrzucając jej marchewkę, Mała była w siódmym niebie. Powiedziałam jej że niedługo wrócę i pognałam na biegalnię po Secretariata. Ogier był tak zachwycony perspektywą treningu że przybiegł do mnie momentalnie i pognaliśmy na dziedziniec się czyścić. Ogier stał spokojnie jak aniołek tylko machał łbem z podniety na myśl wyścigu z Bitem. Szybko przejechałam go szczotkami oczyszczając z wszystkich zaklejek i kurzu, przy chwili czasu przycięłam mu grzywę by znów miał irokeza bo trochę mu grzywa odrosła i nieco pocieniowałam ogon, takie kosmetyczne zabiegi. Wyczyściłam szybko kopyta i znów był opór z podaniem lewej tylnej nogi, jak zwykle... Zaczęliśmy siodłanie, mocne dociągnięcie popręgu, poprawa siodła, założenie ogłowia i sprawdzenie wędzidła oraz ówcześniej maska, jest dobrze. Wzięłam palcat, wsiadłam i kłusem ruszyliśmy na tor gdzie już Jacek rozgrzewał araba. Skinął mi głową robiąc woltę, szczerzył się co nie miara. Zaczęliśmy się rozgrzewać. Secretariat słuchał się mnie uważnie, chwila stępa, poprawiłam popręg, ustawiłam krótkie strzemiona by nic się z nimi aby nie stało w trakcie wyścigu i przeszłam do kłusa za Bitem który aż machnął ogonem ze zdenerwowania, ale Jacek skutecznie nad nim panował. Ma dobrą rękę do koni. Poklepałam Seca rozciągając go, wydłużając krok i zmieniając mu nogi. Przeszliśmy do galopu zadowoleni z obrotu sprawy, wstrzymywałam Staruszka z tempem w końcu to jego ostatni sezon, później idzie na wyścigową emeryturę, może lekkie skoki. Bit w tym czasie skupiał się na wysłuchiwaniu poleceń Jacka i spokojnym ich wykonywaniu, nie było z tym większego problemu prócz tego, że oba ogiery co jakiś czas brykały z nadmiaru energii, a Little to już w ogóle pokazywał swój zacny temperament. Skróciłam wodze i zatrzymałam Seca gdy zobaczyłam, że mój chłopak się zatrzymuje.
- Chodź zaczynamy starcie tytanów. - Zaśmiał się idąc w kierunku bramek startowych, wprowadziliśmy konie i czekaliśmy. Bit stał spokojnie w pełnym skupieniu, ale Sec to już robił mi piekło, parkał i tupał niemiłosiernie, a ja wyczekiwałam otwarcia bramek i w końcu się stało. Ruszyliśmy. Sec miał małe opóźnienie, Bit za to cudowny start jednak widać było, że moje rudziszcze daje z siebie co może by wyjść na prowadzenie i czeka tylko na prostą, niemalże równaliśmy już z chłopakami którzy dawali sobie świetnie radę, jednak Bit jest mniejszy, szczuplejszy i ma krótsze nogi od Secretariata i w pewnym momencie już ich przegoniliśmy, dałam mu delikatny sygnał palcatem, że może trochę przyśpieszyć i to zrobił zostawiając dwie długości wstecz chłopaków którzy nie byli zbyt zadowoleni. Jacek albo obrał jakąś strategię albo po prostu nie daje rady. Dobiegliśmy do zakrętu i zwolniliśmy niemalże się nie wyrabiając, a tu koło nas przegalopowali faceci i pognali przed siebie. Zdziwiło mnie to ogromnie i dałam znak Wredocie że może zaszaleć, przyśpieszył goniąc zaciekle tamtą dwójkę i starając się wygrać, deptaliśmy im po piętach, a oni ciągle nam pokazywali że mogą więcej i szybciej. Dawałam znaki Kasztanowi który już niemalże z nimi zrównał i nagle znów zakręt gdzie straciliśmy na czasie ponownie jednak mój ogier rzucił się jak opętany w stronę tamtych, Bit też już nieco podupadał z sił jednak nie było tego aż tak po nim widać. Byliśmy już tuż przed metą gdy Secretariat wyprzedził rywala i pół długości i wygrał wyścig, zwolniłam go i zawróciłam już spokojnym kłusikiem wyszczerzona od ucha do ucha, ale też i zmęczona ogromnie. Jacek niezbyt był zadowolony z przegranej bardziej z tego ile czasu mieli nad nami przewagę.
- Za szybko go puściłem, ale ma talent, to trzeba przyznać. - Uśmiechnął się. - Ty za to miałaś szczęście, chociaż zaskoczyły mnie te dwie długości na początku, całkiem nieźle jednak jeszcze potrenuj kotku. - Wyszczerzył się i pokłusował w stronę stajni, a ja spokojnym stępem za nim. Wiedziałam już, że będzie dziś spał na kanapie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|