Skrzydło
Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 0:06, 07 Sty 2012 Temat postu: Spacer i trochę zaufania |
|
|
Nucąc cicho tylko mi znaną melodyjkę, ruszyłam do stajni na spacer z Singingiem. Ogierek nawet nie odwrócił się do mnie, kiedy podeszłam do boksu. Bidaczysko, zupełnie się w sobie zamknęło, odkąd ciągle wszyscy go zostawiali. Weszłam do boksu i ostrożnie prześlizgnęłam się obok zadka ogierka. Podeszłam do jego głowy i spokojnie wyciągnęłam do niego rękę. Singing z obojętnym wyrazem w oczach pozwolił się dotknąć i pogłaskać. Uznałam jednak, że nie pójdziemy na spacer. Sing musi mi zaufać.
Wyprowadziłam go na korytarz, gdzie zaczęłam czyścić. Konik stał spokojnie, podał wszystkie kopyta. Do ładu i składu doprowadziłam jego ogon i grzywę, które rosły jak chciały, przy okazji miały kołtuny, których również się pozbyłam. Wszystko pięknie, tylko koń stał, zupełnie niechętny do życia.
Po czyszczeniu zaprowadziłam Singa na lonżownik. W sumie, jak go postawiłam, tak stał, gdyby uznał, że wygodniej jest leżeć, to by się położył. Eh...
Zaczęłam od zdjęcia mu kantarka. Ogierek postawił uszy, ale zaraz je opuścił. Pognałam go więc kantarkiem do wolniutkiego kłusa. Ma trochę kondycji, krótki bieg mu nie zaszkodzi.
Singing niby opuszczał szyję, ale robił to tylko po to, aby mu dać spokój. Kręcił kółka długo, aż uznał, że jednak chce się ze mną dogadać. Podszedł do mnie, z postawionymi uszami i czekał, co dalej. Zbliżyłam do niego rękę i zaczęłam masaż. Ogierek rozluźniał się, a masaż mu się podobał. Gdy był już rozluźniony, wiedziałam, że przyjmuje moją osobista rękę wszędzie. Zaczęłam więc przechodzić za jego zadem, kręcić mu się pod szyją, przeszłam nawet pod brzuchem. Spokojny staruszek, o chyba już nie co większym zaufaniu, stał spokojnie, ew. patrzył co ja wyprawiam. Pogłaskałam go po nosku i poprowadziłam za sobą z uwiązem na szyi.
Poszliśmy na spacerek. Było ciepło, więc nie musiałam się tulić do zwierzaka, żeby nie zamarznąć. Maszerowaliśmy raźno przez kilkaset metrów, po czym zawróciliśmy. Singing był odprężony, rozluźniony, z niejakim zaciekawieniem przyglądał się teraz wszystkiemu. Było to dla niego nowe, dotąd stał w innej stajni. Poznawał świat na nowo.
Poodwiedzaliśmy wszystkich, na torze, w stajniach, i wróciliśmy do boksu Singinga. Ogierek wyglądał o niebo lepiej i od razu zaczął skubać sianko. Wyglądał dość rozpaczliwie, jak na razie, może nie był wygłodzony, ale na pewno w nie najlepszej kondycji. Spojrzałam do żłobu. Zostało w nim dośc sporo owsa, miałam jednak nadzieję, że ogier go zje. Uznałam również, że będzie dostawał siemię lniane. I tak oto zapoznałam się i pokazałam konikowi trochę miłości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|