Skrzydło
Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:48, 07 Lis 2011 Temat postu: Przyjazd do SH (dawny) |
|
|
Zerwałam się rano o godzinie 6:00, zapowiada się dłuuuugi dzień. Bez marudzenia szybko się ogarnęłam i do stajni.
Wyjazd z Dessine - ciężka sprawa. Własna stajni, tereny i tak dalej, ale po wyjeździe Marc stało się to nieopłacalne. Poza tym - sama Moonlight i Sonata zbytnio się nie tolerują, przyda im się więcej towarzystwa. Ogółem - zmiana otoczenia wyjdzie im na dobre.
Poranek, bardzo wczesny, cisza, wychodzące znad horyzontu słoneczko.. i takie pierdółki a ja zasuwam z sianem rozkładając je do boksów wściekających się na siebie klaczek. POWTARZAM - przeprowadzka wyjdzie im na zdrowie. Powracając do rzeczywistosci, laski pałaszują śniadanko, o którym ja mogę pomyśleć dopiero podczas podróży. Tymczasem pakuję ich sprzęt, wszystko co najważniejsze na pierwsze dni. Resztę dowieziemy później, przeszkody i inne duperele ewentualnie podarujemy Nojcowi Ogarnęłam siodlarnię, upewniłam się czy nic nie zostało i zamknęłam pomieszczenia. Dobrze, że sprzedaż stajni poszła gładko, było dość sporo kupców. E tam, sami sobie posprzątają. A co, jeszcze im zamiatać będę! Kiedy konie dokończyły śniadanie zajrzałam do stajni. Reakcja? Uszy na sztorc, wyciągnięte syzje i przepychanki, która pierwsza. No tak, pora na pastwisko.
- No nie koleżanki, następnym razem na pastwisku będziecie już gdzie indziej.
Wyprowadziłam obie przed stajnię, Moonlight przywiązałam a Sonatkę puściłam luzem. I tak za daleko nie powędruje, a tendencji do dzikich galopów po podwórku raczej nie ma. Względnie klaczki wyczyściłam, ubrałam w ochraniacze transportowe i powolutku z każdą na miejsce. Najpierw Sonata, z resztą jakiejkolwiek bym nie wprowadziła kolejności to i tak będzie źle. Pierwsza Moon - nie wejdzie za żadne skarby świata. Druga Moon, będzie się wściekać i wyżywać na małej przez całą drogę, że to jej pierwszej poświeciłam uwagę. Jakoś się z nimi uporałam i z ulgą domknęłam przyczepę. Wsiadłam do samochodu i ruszyłyśmy w dorgę. Przez pierwsze 5 minut słychać było kwiki i chybotanie się przyczepy, ale na szczęście ucichło, gdy tylko wyjechałam na drogę. Jechałyśmy około godziny, do Nojca nie mamy wcale daleko. Zajechałam na podwórze i pomachałam właścicielce stajni. No có... Wracamy na stare śmieci! Zaparkowałam przy stajni i wysiadłam z samochodu. Przywitałam się z Nojcem i zabrałyśmy się do wypakowywania klaczy. Tu zdecydowanie pierwsza Moonlight, bo gotowa rozrzucić przyczepę z zazdrości o Sonatę. Rozpakowałam obie z ochraniaczy i złapałam Moon za uwiąz, Sonata poszła za nami. Zaprowadziłam je do boksów wskazanych przez Nojkę - idealne! Wygodne, duże, siano przygotowane na odstresowanie po podróży, widok na podwórze i pastwiska - jak ulał dla moich ciekawskich Zamknęłam je w boksach i przystąpiłam do wypakowywania ich sprzętu do siodlarni. wszystko w szafce dopchnęło się kolanem.. porządki później. Zajrzałam do koni, które zignorowały mnie w 100% zajęte jedzeniem. Żarłoki. Przeszłam się po boksach oglądając konie. Ktoś stary, może ktoś nowy? Kurrczę, same zmiany! Rozpoczynając od Weza - mój staruch kochany! Pod opieką Nojca. Hm, na pewno nie jest mu u niej źle Bydlak kochany, kiedy mnie zobaczył postawił uszy na sztorc i parsknął. Pogłaskałam go czule po szyjce i wrzuciłam ukradkiem do żłobu jabłko Idziemy dalej... Klacz Karuchny, też mnie kojarzła. mOże nie za miło.. bo zaglądałam do niej jedynie jako weterynarz i kowal. Nowy koń Blacky, kojarzona przeze mnie Barbossa Cuxy, dwa konie, których niezbyt kojarzyła... Jedynie Stellę z SC. Z drugiej stajni - Coconut i Trimara znani, reszta.. uh, dużo opuściłam. Nowe osoby, nowe konie. Na biegalni spotykam Jarna Karuchny, pięknego, rosłego andaluza, również własności starej znajomej. Obora! Krowy *-* Upatrzyłam sobie jedną najładniejszą i w ogóle naj Frydka - nowa ulubienica. Obiecałam sobie w duchu zapytać Nojca kto je doi ;> Uprzątnęłam jeszcze siodlarnię, bo strasznie nabrudziłam i pojechałam do domu.
PONIEDZIAŁEK
* rano śniadanie, cały dzień spędzony na pastwisku, na obżeraniu się trawą
* pierwsze zgrzyty na linii Trimaran i Moonlight., która knoiecznie chce wywalczyć sobie peirwszą pozycję w stadku
* Sonacie bitwa o hierarchię wisi, woli być przeze mnie miziana przy płocie
* wieczorem do stajni
WTOREK
* rano śniadanko
* po jedzeniu na pastwisko
* złapałam obie klaczki z pastwiska i zabrałam przed stajnię, tam je wyczyściłam porządnie i wypusciłam luzem na halę, żeby się poruszały
* konie bez problemu przystosowują się do nowych warunków koni, bywają nadmiernie podekscytowane ze względu na full koni w otoczeniu
* przyszłam do klaczek na halę i poprzeganaiłam je, było trochę miziania, ale i zgrzytów zazdrosnych klaczy
* powrót na pastwisko
ŚRODA
* rano śniadanko, po jedzeniu na pastwisko
* staram się brać na halę obie klacze, korzystam z okazji, żeby się bardziej zintegrowały - w konu maja przez jakiś czas tzrymac się razem na jednym pastwisku i nie pozabijać się
* wzięłam je na halę, puściłam luzem, pozwoliłam im się dowolnie rozgrzać przeganiając je od czasu do czas galopem, pod koniec ustawiłam im w korytarzu drążki, które Sonata przechodziła bardzo niechętnie ewymigując jak się da, a Moonlight napalona przechodziła je co drugi
* rozstępowanie w drodze na pastwisko, reszta dnia na padokach
CZWARTEK
* śniadanie, wyjście na pastwisko
* dziś wracamy do kondycji i ostrej pracy!
* pierwsza Moonlight na lonżę - na gumach, chodzi dość sztywno, wygląda na pastwiska i dekoncentruje się, pod koniec efekt rozluźnienia otzrymany, galop bez gum bardzo ładny
* pod knoiec ustawiłam jej w korytarzu stopniowo: drążki, podwyższane drążki, pojedyncze koperty, stacjonatki + jeden szereg gimnastyczny zbudowany z: kopert skok wyskok, foula galopu, stacjonata, dwie foule okserek - nie ma problemów z wracaniem do formy, mimo że całość nie była wyższa niż 90cm
* Moonlight na pastwisko, biorę Sonatkę na lonżę
* lonża z wypinaczami, musze się sporo napocić, żeby wydobyć z niej odrobinę zapału i gracji, dawno nie chodziła na lonży, a i trzeba się wziąć za zajeżdżanie, po ostrych, szybkich galopach na duzym kole dałam jej spokój i po rozstępowaniu odstawiłam na pastwisko
* do końca dnia klaczki mają spokój
PIĄTEK - czyli najwyższa pora ruszyć dupki!
* rano śniadanie i na pastwisko
* przyjeżdżam wyjątkowo wcześnie i zabieram niezadowoloną (eufemistyczne określenie) Moonlight
* szybkie, ale dokładne wyczyszczenie i.. niespodzianka! Wyciągamy zakurzone siodełko! Osiodłałam ją, mimo oporów i wiercenia się. Nieładnie...
* ruszamy na piaszczysty parkur, dokładna rozgrzewka i dużo wolt, rozgrzewających ćwiczeń, klaczka chodzi bez zarzutu, rozkłusowanie, drągi, rozgalopowanie, ustępowania, łopatki, zwroty na zadzie i przodzie, lotne zmiany nogi w galopie, wszystko po któerymś powtórzeniu bez zarzutu, pod koniec treningu skoczyłyśmy sobie kilka razy kopertę 60, stacjonatę metrówkę, rozstępowanie i do stajni, rozisodłanie, schłodzenie, derka i do boksu
* zgarnęłam Sonatę z pastwiska - biedny Trimaran został sam
* wyczyszczenie z grubsza i na halę
* lonża bez zbędnych patentów, Soniek chodzi ładnie, rozluźniona z łepkiem w dół, galopy w odpowiednim tempie, zrównoważone
* pod koniec korytarz, ale do wysokości 70cm, nie wyżej, bo nie chcemy przecież połamać wszystkich drągów i zrujnować balustrad hali
* zestaw pojedynczych drągów na galop, kopert, szereg koperta dwie foule stacjonata
*rozstępowanie, do stajni, derka, do boksu
SOBOTA, NIEDZIELA
* nie ma dobrze, w weekend też ciężko pracujemy!
* Moonlight przyzwyczaiła się do otoczenia, wziełam ją na rozstępowanie w teren, skoczyłyśmy przez jakiś strumyk i powaloną kłodę, po powrocie na parkurze parkurek
1. koperta 60
2a. linia ze stacjonaty 70
2b. i stacjonaty 80
3. okser 60
4. stacjonata 90
5a. szereg okser 80
5b. okser 90
6. stacjonata 100
* dokładne, długie rozstępowanie, do stajni w derce
* Sonata spacer w ręku w teren, nie obyło się bez straszaków, kilka razy przeszłyśmy przez strumyk dla oswajania się z wodą, brr
* po powrocie chwila na hali, przyzwyczajam ją do szanowania drągów, ustawiam na korytarz skokowym dwie koperty, oddalone o dwie foule i po każdym przejeździe robię wyżej o 10 cm, zaczynamy na wysokości 40, kończymy na 90cm, ale ostatni zestaw skoczony raz i zupełnie przez przypadek
* rozstępowanie na spacerze wokół stajni, do boksu w derce
Post został pochwalony 0 razy
|
|