Skrzydło
Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 0:35, 06 Sty 2012 Temat postu: Ujeżdżenie i drągi by Auraya |
|
|
Dzisiaj miałam zamiar wymęczyć Sina pod siodłem. Z jego nogą było już wszystko w porządku, więc po dojechaniu do siodlarni wzięłam jego siodło i ogłowie, i poszłam do jego stajni. Przywitałam się z Miśkiem i poprowadziłam go do koniowiązu. Zaczęłam go czyścić, a on miział mnie po plecach:)
Po wyczyszczeniu całego Sina, osiodłałam go i ubrałam ogłowie, po czym poprowadziłam go na halę. Tam czekała już lonża, bat, i paczka chrupek;)
Dopięłam mu lonżę do ogłowia i rozpoczęliśmy 10 minut stępa. Co jakiś czas pukałam go leciutko batem w tylne nogi; poprawiał wtedy ich pracę. Po 10 minutach przeszliśmy do kłusa. Bardzo ładnie pracował przodem, chociaż mógłby iść troszkę szybciej. Biegł tak jeszcze ok. 10 minut po czym zmieniliśmy kierunek. Po jakimś czasie poprosiłam go o galop, w jedną i drugą stronę. Na początku miał chwilowy problem z zagalopowaniem na dobrą nogę, ale potem szło mu już bardzo dobrze.
Odpięłam lonżę i podprowadziłam Singinga do schodków. Delikatnie wsiadłam, i skróciłam wodze. Ruszyliśmy!
Najpierw było kilka okrążeń stępa, wolty, półwolty itp. potem trenowaliśmy kłus ćwiczebny i anglezowany. Sin chyba gdzieś się spieszył, więc ściągnęłam trochę wodze i poprosiłam go o zwolnienie. Wtedy Miśkowi dla odmiany chwilowo zaplątały się nogi, ale szybko je 'pokonał' Very Happy Szedł pięknym kłusem zebranym. Po 5 minutach dałam sygnał do wydłużenia kroku. Zadowolony Sin pędził jak pociąg w Teleexpresie, chociaż nie stawiał kroków bardzo szybko. Ma taki obszerny kłus!
W galopie spisywał się też wyśmienicie. Pracowaliśmy dzisiaj nad zaangażowaniem zadu. P ok. 30 minutach Sin zachowywał się jak ujężdżeniowiec! Przez kilka minut tak podkładał zad pod siebie, że cała stajnia mogła by się od niego uczyć.. Ale niestety nic nie trwa wiecznie. Potem zaczął ciągnąć trochę w kierunku wyjścia, więc przeprowadziłam go przez drążki i tu miła niespodzianka: nie puknął ani jednego! Przejechaliśmy jedenaście razy przez ciąg siedmiu drążków w galopie i kłusie. Zdolny chłopak...Very Happy
Występowałam go i zabrałam do stajni, gdzie został rozsiodłany, okryty derką i obficie nakarmiony chrupkami. Uczesałam mu ogon i odprowadziłam do boksu. Pogłaskałam go, zebrałam sprzęt i wsiadłam do samochodu. Jadąc do domu myślałam o naszym treningu - był bardzo udany
Post został pochwalony 0 razy
|
|