Nojec
Administrator
Dołączył: 22 Wrz 2011
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:40, 22 Wrz 2011 Temat postu: Nauka półpiruetów [11.04 - 25.04] |
|
|
11.04:
Rozprężyłam Etera, mocno pogimnastykowałam i pomęczyłam ciasnymi woltami. W końcu zatrzymałam ogiera i robimy zwrot na zadzie. Poszło gładko, obserwująca nas z boku NojNojka mówiła, co poprawić, co jest ok i co robić dalej. Parę zwrotów na zadzie ze stój, potem ze stępa (tzw. półpiruet roboczy). Bułany ładnie reagował na łydki, jednak z początku nie było nam łatwo się zgrać i dogadać. Nasze półpiruety wyglądały raczej jak półparapiruety, jednak jak to Noj stwierdziła "Na zawodach widuje się gorsze półpiruety". Po wykonaniu jednego w miarę ogarniętego półpiruetu roboczego dawałam ogierowi chwilę luzu i potem w drugą stronę. Po dwóch udanych półpiruetach roboczych dziś skończyliśmy.
12.04:
To samo co wczoraj. Rozgrzaliśmy się porządnie, przyszła Nojka i półpiruety robocze w stępie. Dużo lepiej, ogier rozumiał już, co mam na myśli. Pod koniec treningu udawało nam się wykonywać całkiem ładne zwroty na zadzie ze stępa pozostając w rozluźnieniu i nie wykonując żadnych nadprogramowych kroków. Nojka pochwaliła nas i nakazała występować się na łąkach. Po treningu obowiązkowy popas dla miśka.
13.04:
Dziś dla chwili wytchnienia lekki trening na drążkach z ciasnymi woltkami etc, sporo stępa i galopu zebranego, muszą być one doszlifowane do półpiruetów. Etos chętny do pracy, lubi się uczyć nowych rzeczy.
14.04:
Teraz czas na przepisowe pólpiruety widywane na zawodach. Na razie tylko w stępie. Teraz musimy utrzymywać zebranie i pozostawać tyłem na jak najmniejszym okręgu. Na początku rozprężenie i potem ćwiczymy. Przed każdą próbą ogier musiał być idealnie skupiony, co na szczęście nam się udawało. Z początku było to koślawe i sztywne, pod koniec jednak widać było poprawę i pani trener zarządziła koniec.
15.04:
Rozprężenie i pracujemy. Eter przemyślał wczorajszy trening i od początku wykonywał półpiruety płynnie, luźno, pozostając w zebraniu. Pod koniec zad bułańca pozostawał praktycznie w tym samym miejscu. Utrzymywanie rytmu jeszcze musiało być dopracowane, ale widząc kompletnie mokry korpus ogra stwierdziłam, że na dziś wystarczy. Nojka przyznała mi rację, więc rozkłusowałam i rozstępowałam na luźnej wodzy.
16.04:
Etos od początku pracy ładnie współpracował, był po prostu żywym złotem. Półpiruety w stępie dopięliśmy na ostatni guzik, co potwierdziła nasza pani trener. Rytm nie był już problemem, zebranie także, pf pozostawał w równowadze i wykonywał element ot tak, jakby była to pestka w porównaniu z np. kłusem zebranym.
17.04:
Rozluźniający teren na oklep, wiatr w grzywie i te sprawy.
18.04:
Dziś zaczęliśmy półpiruety w galopie. Rozprężyłam Etera, przyszła Nojka. Pokazaliśmy półpiruety w stępie, następnie dostaliśmy polecenie zaprezentowania galopu zebranego i jak najciaśniejszych wolt. Pokazaliśmy, co potrafimy i nagle słowa "to teraz półpiruet w galopie". No dobra. Zrównoważyliśmy się, skupilismy i pomoce takie same jak do półpiruetu w stępie. Zamknęłam oczy i wczułam się niejako w bułanka. Eter spiął się, pogubił ale coś tam próbował wyratować. Pochwała za dobre chęci i jeszcze raz. Lepiej, Etos łapał rytm. Pochwała, w drugą stronę. Również ok, jednak czułam, że ogier się stresuje przy wykonywaniu tego elementu, więc poprosiłam Nojkę o odpuszczenie. Przystała, ale poprosiła o jeszcze jeden półpiruet w stępie na stronę. Spokojnie, bez najmniejszego problemu. Pochwaliłam Etiego i luźna wodza, stępujemy.
19.04:
Kolejne podejście. Tym razem nie odpuściłam tak szybko. Na spokojnie, w dużych odstępach czasowych próbowaliśmy z Eterem wykonać półpiruet w galopie. Raz jak się chłopak zdenerwował, to potrzebował z 5 minut luźnego kłusa na długiej wodzy. Potem było coraz lepiej. Za każde staranie się pochwała, a jak coś poszło lepiej, tym większa była pochwała i chwila odpoczynku. Nie karałam Etera za protesty i jakieś wydziwianie, miał zupełne prawo. Gdy półpiruet nie wiązał się już z koniem jak kołek, nerwami i paniką zakończyłam trening i pojechałam dokładnie się rozstępować w terenie.
20.04:
Dalej męczymy te półpiruety w galopie. Ta sama metoda co wczoraj, pod koniec Nojka stwierdziła, że możemy iść z czymś takim na zawody. W sumie miała rację. Z góry czułam, że ogier pozostaje w równowadze, złapał już rytm i kolejność stawiania nóg, nie usztywniał się i w końcu zachowywał już tą lekkość, jaką miał przed tym ćwiczeniem. Ja jednak uważałam, że poświęcimy jeszcze trochę czasu na szlifowanie tego elementu. Chciałam doprowadzić Etosa do tego stanu, że w każdej sytuacji będzie w stanie wykonać półpiruet zarówno w stępie, jak i w galopie na jakimś poziomie.
21.04:
Praca ujeżdżeniowa, jednak bez półpiruetów. Dzisiejszą energię poświęciliśmy chodom bocznym i spółce. Dobrze, że tak postąpiłam, bo ogier był jakiś nieswój i potrzebował dużej ilości ćwiczeń rozluźniających. Dużo przejść, pod koniec nawet Nojka się wgramoliła na krasnala i coś tam sobie pokombinowała. Zsiadając skwitowała, że nie takiego kiepskiego mam tego konia Wink
22.04:
Dziś oprócz dalszego męczenia półpiruetów w galopie popróbowałam z Eterem półpiruetów w najróżniejszych miejscach i sytuacjach. Z początku bywało ciężko, ale parę podejść i wszystko w normie. Etera przestało obchodzić, czy robimy półpiruet na linii środkowej, na przekątnej czy w punkcie zupełnie bez określenia. Dwa razy nawet zrobiliśmy sobie piruet w stępie. Żaden problem: mówisz - masz. Zadowolona pojechałam znów do lasu ochłonąć na tle natury.
23.04:
To samo co poprzedniego dnia, jednak zaczynamy też zmieniać czas i miejsce półpiruetów w galopie. Oczywiście spina, koń z drewna, ale po paru próbach wszystko w normie. No, prawie. Zawsze pozostawało jakieś napięcie, jednak liczę na jego szybką eliminację.
24.04:
Odstawiamy półpiruety w stępie i wałkujemy ten biedny galop. W połowie pracy mogłam wykonać półpiruet w galopie w dowolnym miejscu i chwili, nie tracąc przy tym na jego jakości. Musiałam jedynie skupić jego uwagę parę chwil przed (a najlepiej jej w ogóle nie tracić) i voila! Szybko skończyliśmy i mając jeszcze trochę energii podskoczyliśmy sobie parę razy nad kopertką 50 cm. Byłam zadowolona z mojego kaleki, bardzo się stara na treningach i chyba odwidziały mu się wszelkiego rodzaju fochy.
25.04:
W ramach sprawdzianu Noj dyktowała nam różne kombinacje z półpiruetami w obu chodach. Wszystko szło jak należy, więc stwierdziła, że mamy wykonać parę piruetów. Pełnych. W obu chodach. No to robimy. By nie dekoncentrować jeszcze bardziej ogra wykonywałam wszystko na linii środkowej. Byłam mile zaskoczona tym, że koń nigdy przedtem nie robiący piruetów w galopie idzie je, jakby od małego był obeznany z tym elementem. Pod koniec treningu zostaliśmy tak wychwaleni, że bułan mało nie pękł z dumy i wypchania smakołykami Smile Rozstępowaliśmy się i na najbliższe dni zaplanowałam jakieś drążki, skoki etc, lekki odpoczynek od ujeżdżenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|