Eviline
Dołączył: 04 Sty 2014
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:24, 13 Lip 2014 Temat postu: 13.07.14r - Wyścig na 1200m w towarzystwie Dei i Zanzary |
|
|
Wyprowadziłam Belles na dwór i uwiązałam przy ogrodzeniu. Obecnie stała grzecznie. Myślałam o jej karierze i naszym rozwoju. W sumie... Wolałabym by była szczęśliwa niż bogata w nowe osiągnięcia, jednak nikt jej nie zapamięta. Ona jest młoda, ja bądź co bądź też. Musimy dać radę.
W takim rytmie szybko ogarnęłyśmy się z oporządzeniem i już prowadziłam klaczkę na tor, a im bliżej niego się znajdowałyśmy tym ona coraz bardziej caplowała niczym ogier. Przewróciłam tylko oczami i wsiadłam na nią by po drodze zrobić chociaż tę rozgrzewkę stępem. Rozejrzałam się dookoła i już z daleka widziałam dwa biegnące w moją stronę psy, a zaraz za nimi idącego żwawo Jacka z Bitem, Kremówką i Sensem u boku. Gdy Rescue i Sun do mnie dobiegli i zaszczekali wesoło, lacz momentalnie wierzgnęła i zaczęła niespokojnie isć do tyłu cały czas starając się wyrwać z kontaktu. Trochę mnie zaskoczyła, bo zazwyczaj nie bałą się naszych psów. Z daleka widziałam, że Jacek juz do mnie biegł. Miło jest mieć tak sporą rodzinkę. Szarpnęłam klacz dla opamiętania, czasami trzeba było z nią postąpić twardo. Młode to i głupie zresztą. Dałam znak ręką Jackowi, że już dałam sobie radę. Ruszyłam klacz do energicznego kłusa i wjechałam na tor. Psy usiadły grzecznie przy zewnętrznej barierce, a my poszliśmy do startboksów. Nagle słyszę głosny pisk, a raczej coś co brzmiało jak "Ine". Wariatów wszędzie mało, więc na wszelki wypadek się obejrzałam i zobaczyłam Dejca na Zanzarze. Oczy wręcz wyszły mi z orbit, a po chwili usłyszałam całe to dziwne słowo, które wypowiedziała, a brzmiało po prostu "Eviline". Lotne zaniki słuchu często mi się zdarzają. Podkłusowała do mnie z Zan i posłała mi spojrzenie w stylu "zapomniałaś o mnie". Em... Lotne zaniki pamięci też mi się zdarzają.
- No nie pamiętasz, że za trening się umawiałyśmy? Trzynastego, dzisiaj, a ja musiałam się twojego wściekłego byka pytać, gdzie ty jesteś! - Dostałam burę, oczywiście nie taką złą, bo Dei od razu zaczęła się śmiać, ale zawsze jakąś, nie?
- Chodźmy pobiegać, zobaczymy jak tam kondycja. - Wyszczerzyłam się i ruszyłam przed siebie.
Stałysmy w startboksach. Pełne skupienia cztery kobiety. To nie mogło skończyć się dobrze, gdyż ja zawsze miałam wyścigowe ogiery, a nie klacze. Tak, cykałam się trochę! A nawet więcej niż trochę, nie wiedziałam do końca na co stać klacz i jak się zachowa. Spojrzałam na Dei, była mniej więcej zrelaksowana, tylko niezbyt znała ten tor, a Zanzara tylko fukała na Belles, która ją po prostu ignorowała. Bramki się otworzyły, a my wybiegłyśmy niczym poparzone. Widać było różnicę w starcie, Belles jest dłuższa i robi mniej kroków poprzez nienaturalnie długie nogi, zaś Zanzara jest niższa i się tymi nogami napracuje, ale za to jest zwinniejsza. Nie gnałam zbytnio Belles, wolałam zafiniszować na końcu, więc pozwoliłam Dejcowi nas wyprzedzić, ale nieznacznie, gdyż postanowiłam cały czas trzymać się zadu Zanzary. Klacze szły swoim tempem, a dzień niezwykle upalny, wręcz męczący i już dawało się to we znaki, Belles była cała w pocie, a z pyska delikatnie zaczęła iść piana. Po drugiej klaczy też było widać już zmęczenie, ale ona parła do przodu niczym lokomotywa. Nie miałyśmy dużo czasu, odcinek wyścigu był krótki, trzeba było jak najszybciej podjąć jakieś działania. Nagle dało się zauważyć, że Dei miała jakieś problemy, Zanzara ciągle z nią walczyła, machnęła łbem, straciła na prędkości, rozproszyła się. To był nasz czas. Idealny moment na triumf w tym wyścigu. Pognałam klacz mocno do przodu, od razu wiedziała, że trzeba załączyć wyższy bieg i wypruć. Z każdą sekundą coraz bardziej wyprzedzałyśmy dziewczyny, a one nie pozostały dłużne, szybko się spięły i ponownie starały się nas wyprzedzić, ponownie objąć prowadzenie. Już sie nie oglądałam, nie musiałam. Wiedziałam, że Eight będzie czuła ich bliskość. Cały czas gnałam ją do przodu.
- Dasz radę Mała, dasz radę! - Powtarzałam w kółko, motywowałam ją i wspomagałam. Rywalizacja jest dobra. Pomaga w samoocenie i dzięki niej wie się co trzeba poprawić na następny raz. Piany było coraz więcej, ale i kopyta przebierały coraz częściej, jeszcze się nie rozkręciła. Czuła, ze one nas doganiają, starała się, a wręcz pluła sobie w brodę by jej nie wyprzedziły. Już widziałam metę, Belles nieco zajechała im drogę. Zanzara zaszła nas z drugiej strony, starała się wyprzedzić, jednak zbyt późno. Meta była już blisko. Dałam kolejny sygnał, pozwoliłam by biegła ile sił w kopytach.
- Pokaż co potrafisz mała. - Wyszeptałam do niej i poczułam jak jej mięśnie zaczęły poważną pracę. Czułam, że Zanzara znika nam z oczu, a Ósma była tym niezwykle ucieszona. Gnała niczym torpeda. Pot spływał z niej wręcz strumieniami Wyprzedziłyśmy Zanzarę o pełną długość, ale one nadal walczyły. Nie sygnalizowałam jej niczego batem, byłam uprzedzona, skoro miała tyle pary sama w sobie, to ile miałaby z batem? Nie wiem tego, ale wiem, że to z niej wyciągnę i bez bata, tylko potrzebny nam czas. Obejrzałam się za siebie, odległość między nami się zmiejszała, schowałam się za szyją Belles i tak przekroczyłyśmy metę pół długości przed pannami z tyłu.
Zaczęłyśmy hamować konie, Belles była z siebie tak dumna, że aż strzeliła podczas zwalniania dwa baranki, a ja poklepałam ją po szyi. Dei podjechała trochę za blisko i Ósma wyskoczyła z zębami do Zanzary, a ta nie była jej dłużna. Od razu się cofnęłyśmy. Zsiadłysmy z koni i odprowadziłyśmy je pod myjkę gdzie opłyukałyśmy im nogi i wysłalam Belles do boksu, a Zan do koniowozu. Razem z Dejcem poszłyśmy zapchać się ciastkami.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Eviline dnia Nie 14:24, 13 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|